Mikrofalówka to już standard w wielu domowych kuchniach. Jednak coraz częściej zwraca się uwagę na negatywny wpływ tego urządzenia na podgrzewaną w nim żywność. Producenci mikrofalówek, dietetycy oraz świat nauki uspakajają i zapewniają, że to tylko plotki. Zatem w co wierzyć? Warto poznać argumenty obydwu stron, aby samodzielnie podjąć decyzję dotyczącą korzystania z tego urządzenia.
Historia
Wynalezienie kuchenki mikrofalowej było sprawą przypadku. W latach 30. XX wieku amerykański ekspert od techniki radarowej odkrył, że fale elektromagnetyczne emitowane przez te urządzenia stopiły czekoladowy baton w kieszeni jego spodni, co zaowocowało badaniami i opatentowaniem jesienią 1945 roku pierwszej kuchenki mikrofalowej o nieprzypadkowej nazwie – Radarange. Miała ona 1,8 m wysokości i ważyła prawie 400 kg. To gigantyczne monstrum działało na identycznych zasadach jak sprzęt współczesny.
Jak to działa?
Podzespołem każdej kuchenki mikrofalowej jest magnetron – urządzenie emitujące fale elektromagnetyczne, które wprawiają w ruch cząsteczki wody zawartej w potrawie, a dzięki wysokiej częstotliwości drgań wytwarza się ciepło. Produkty umieszczone w mikrofalówce rozgrzewają się od środka, obrotowy talerz natomiast ułatwia równomierne podgrzewanie.
Przeczytaj również: Kawa rozpuszczalna – czy na pewno taka zła?
Walka na argumenty
Producenci mikrofalówek podkreślają, że dzięki nim potrawy zachowują maksimum wartości odżywczych, czas ich przygotowania jest krótki, a do odgrzania posiłku nie ma potrzeby stosowania tłuszczów. W swojej argumentacji powołują się na badania naukowe. Podobnie zresztą jak przeciwnicy tego rodzaju sprzętu. Różnica jest taka, że każda z grup powołuje się na inne zespoły badawcze. O ile za pozytywnymi badaniami może stać lobby producenckie, dla którego ten popularny sprzęt AGD jest źródłem niezłych dochodów, o tyle trudno wskazać materialny powód zaangażowania się ich przeciwników.
Diabelska maszynka
Przeciwnicy mikrofalówek nie mają żadnych wątpliwości, że jakość żywności w nich podgrzewanej absolutnie nie dorównuje tej obrabianej w sposób klasyczny. Uważają, że zostaje ona znacząco zubożona o wartość odżywczą. Powołują się oni przy tym na rezultaty badań dr. Hansa Hertela oraz profesora Uniwersytetu w Lozannie Bernarda Blanca. Pierwszy z nich był pracownikiem jednego ze szwajcarskich koncernów spożywczych, z którego został zwolniony za podważanie jakości procesów technologicznych związanych z produkcją żywności. Obydwoje badali wpływ mikrofalówek na żywność.
Badania
Pod koniec lat 80. XX wieku wspólnie rozpoczęli badania nad wpływem żywności traktowanej falami elektromagnetycznymi na układ odpornościowy człowieka.Wnioski z ich prac były miażdżące dla lobby mikrofalowego. U wolontariuszy biorących udział w badaniach zaobserwowali oni spadek hemoglobiny, dobrej frakcji cholesterolu HDL oraz białych krwinek – ważnego elementu naszego układu immunologicznego. Na reakcję przemysłowców nie trzeba było długo czekać. Szwajcarskie Stowarzyszenie Sprzedawców Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego wytoczyło naukowcom proces, którego rezultatem był zakaz publikacji wyników badań wyżej wymienionych naukowców. Panowie Hertel i Blanc odwołali się jednak do Trybunału w Strasburgu, gdzie w 1998 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka oddalił zarzuty wobec nich i nakazał Szwajcarii wypłatę odszkodowania. Coś więc jest na rzeczy.
Konkluzje badań szwajcarskich naukowców potwierdzają Rosjanie. W ZSRR badania nad mikrofalami w przemyśle spożywczym podjęto już w 1957 roku w Instytucie Radiotechnologii w Klinsku (obecnie Białoruś). Zarzuty, które z nich wynikają, są ciężkiego kalibru.
Dowiedz się więcej: Ruszaj się z głową
Według nich żywność przygotowywana w kuchenkach mikrofalowych wyraźnie zwiększa zachorowalność na nowotwory oraz inne choroby układu pokarmowego. Wykazali także, podobnie jak Szwajcarzy, zubożanie wartości odżywczych potraw potraktowanych falami elektromagnetycznymi. Dotyczyć to ma szczególnie witamin z grupy B, witaminy C, witaminy E oraz choliny i inozytolu – substancji biorących udział w metabolizmie tłuszczów. Rosjanie twierdzą, że w mięsie potraktowanym mikrofalami tworzą się toksyczne związki chemiczne, które powodują wzrost komórek nowotworowych we krwi. Zgadzają się także z tezą o osłabieniu układu odpornościowego.
W 1989 roku brytyjski „The Lancet” opublikował artykuł o zagrożeniach płynących z podgrzewania za pomocą mikrofalówek odżywek dla niemowląt. Podczas takiego zabiegu l-prolina – aminokwas wchodzący w skład wielu rodzajów białek – zamienia się w toksynę uszkadzającą nerki i układ nerwowy.
Sprawdź to sam!
Dociekliwi czytelnicy sami mogą spróbować się przekonać, jak rzeczywiście jest z tymi kuchenkami. Wystarczy wykonać prosty eksperyment: wziąć dwie identyczne zaszczepki rośliny doniczkowej i podlewać je dwoma różnymi rodzajami wody: pierwszą – przegotowaną w czajniku, drugą – podgrzaną do wysokiej temperatury w kuchence mikrofalowej (oczywiście podlewać po schłodzeniu). Czekamy na wyniki Państwa eksperymentu. Wnioski najwytrwalszych badaczy opublikujemy na naszym FB.
[…] Przeczytaj również: Mikrofalówka – dobra czy zła? […]